Zjedź w dół, by zobaczyć polską
wersję tekstu
6 pictures painted with invisilble ink,
some of them partly revealed. Artwork presented at Golden Thread
Gallery in Belfast, as a part of the goup show THIS MUST BE THE PLACE
As an artist, I send a lot of pojects
to remote cities. In my site-specific installations I need to get to
know the place I am preparing the project for. I have to spend a lot
of time trying to discover every city, surrounded by its images on my
computer's wallpaper, by maps and travel boooks, books written by
writers from the city, or detective stories, which take part there.
Sometimes it takes me a month. Month of soaking in a different city,
its culture, its myths.
I can experience it by websites, books
and maps only. The devices are extensions of my own body and senses.
The image of these cities is altered by the devices, it is blurred.
And after a month or two, I often have
an information that this time I was unsuccesful, and I won't see this
city. Reality of the city will never be revealed, there will be no
juxtaposition of the real city and my internal image of it. But I
never consider the time which I have spent researching the places as
a wasted time. The imagined cities are still important for me, they
are a part of my secret, invisible library.
6 obrazów malowanych atramentem
sympatycznym, kilka z nich częściowo wywołanych.
Prace prezentowane w Golden Thread
Gallery w Belfaście, jako część wystawy THIS MUST BE THE PLACE
Kiedy przygotowuję swoje prace, muszę
doskonale znać miejsca, dla których są przeznaczone. Muszę
spędzić mnóstwo czasu próbując dowiedzieć się czegoś o
miejscu, do którego aplikuję.
Później jednak często dostaję wiadomość, że moja praca się nie zakwalifikowała. Nie będzie więc żadnej konfrontacji między moim wyobrażonym wizerunkiem miejsca a tym, jakie ono naprawdę jest.
Namalowałam te miasta sympatycznym atramentem, by były tak niewidoczne, jak niewidoczna jest praca artysty, który nie odniósł sukcesu. Nigdy jednak nie uważałam czasu, który poświęciłam tym miastom, za stracony. Są one teraz częścią mojej niewidzialnej biblioteki.
Później jednak często dostaję wiadomość, że moja praca się nie zakwalifikowała. Nie będzie więc żadnej konfrontacji między moim wyobrażonym wizerunkiem miejsca a tym, jakie ono naprawdę jest.
Namalowałam te miasta sympatycznym atramentem, by były tak niewidoczne, jak niewidoczna jest praca artysty, który nie odniósł sukcesu. Nigdy jednak nie uważałam czasu, który poświęciłam tym miastom, za stracony. Są one teraz częścią mojej niewidzialnej biblioteki.