Monday 15 September 2014

- BATTERY +

(Zjedź w dół do polskiej wersji)

Foundation 14 Arts Festival opens tonight at 7 pm in Tullamore, Co. Offaly.


Among the works of more than 50 artists, my new pieces 'Invisible cities' will be shown.

Foundation14 website
Foundation14 on Facebook

INVISIBLE CITIES are the set of works that contain drawings on paper, made with water. The deformation of the paper caused by water is be the only proof that anything was drawn.
The drawings represent the maps of the cities where I applied for a residency or exhibition, but my applications were rejected. I have started this set of works in 2013 and now it is still extending, being fed by curators' refusals.
The time when an artist is unsuccesful is a time of inefficiency. It is a time of loss of energy and resources. That is why I use water, which is free of charge in Ireland, where I live. Also, it is invisible or visible only temporarily. Almost paralell rays of light are necessary to reveal the deformation, so if the works are shown in natural light, their content will be visible only during certain moments of the day. This way I can share my experience of the failure with viewers.

INVISIBLE CITIES, Berlin, water on paper, 2014
INVISIBLE CITIES, Bielefeld, water on paper, 2014

(PL)

Dziś o 19.00 w Tullamore (Irlandia) odbędzie się otwarcie Foundation 14 Arts Festival. Pod wspólnym tytułem - - BATTERY + zostaną pokazane prace ponad 50 artystów, w tym moje 'Niewidzialne Miasta'. Festiwal potrwa do 28 września. 

NIEWIDZIALNE MIASTA to cykl prac rysowanych wodą na papierze. Spowodowana przez wodę deformacja papieru to jedyny dowód, że coś zostało narysowane.
Rysunki przedstawiają mapy miast, do których aplikowałam o rezydencję lub udział w wystawie, ale moje aplikacje zostały odrzucone. Rozpoczęłam cykl w 2013 roku, odtąd ciągle się on rozwija, pasożytując na odmowach kuratorów. 
Czas, w którym artysta nie odnosi sukcesów, to czas stracony. To czas utraty energii i środków. Dlatego używam najtańszego papieru i wody, która w Irlandii, gdzie mieszkam, jest za darmo. Obecność wody w pracach jest niemal niewidzialna. Żeby wydobyć deformację papieru, potrzebne są niemal równoległe promienie światła, więc kiedy prace są wystawiane w naturalnym oświetleniu, są widoczne tylko o pewnych porach dnia; w pozostałym czasie wydają się puste. W ten sposób mogę podzielić się z odbiorcą moim doświadczeniem porażki.

INVISIBLE CITIES, Torino, water on paper, 2014

Thursday 11 September 2014

LITTLE KINGDOMS

(Zjedź w dół do polskiej wersji)

My new work 'Mining damages' is a part of Catalyst Arts Members Festival. The festival is divided into 3 curated shows: Český Krumlov, Buda and Katowice. Buda, with my work, opens tonight - Thursday, 11th September - at 6 pm at Catalyst Arts in Belfast. 

Artists:
Mark Revels | Jessica Snoddy | Justyna Gruszczyk | Kevin Killen | Patrick Colhoun | Brendan Jamison | David Fox | Catherine Davidson | Benny Sweeney | Una Walker | Ciaran Mcgill | Sara McCarron | Paul Moore | Wendy Nicole Keys | Hendrik Vermeulen | Seamus O'Rourke | Paul McCloskey | David Turner | Jennifer Kidd | Patricia Prieto Blanco | John Busher | Paddy Joe Rickard



(PL)

Moja praca 'Szkody górnicze' jest częścią festiwalu 'Little Kingdoms', który we wrześniu ma miejsce w Catalyst Arts w Belfaście. Kuratorzy podzielili festiwal na trzy osobne wystawy:  Český Krumlov, Buda i Katowice. Otwarcie Budy, której częścią jest moja praca, nastąpi dziś, 11 września, o 18 w Catalyst Arts w Belfaście. 


Artyści:
Mark Revels | Jessica Snoddy | Justyna Gruszczyk | Kevin Killen | Patrick Colhoun | Brendan Jamison | David Fox | Catherine Davidson | Benny Sweeney | Una Walker | Ciaran Mcgill | Sara McCarron | Paul Moore | Wendy Nicole Keys | Hendrik Vermeulen | Seamus O'Rourke | Paul McCloskey | David Turner | Jennifer Kidd | Patricia Prieto Blanco | John Busher | Paddy Joe Rickard


Wednesday 10 September 2014

MINING DAMAGES / SZKODY GÓRNICZE

MINING DAMAGES, 2014, paper, photo, fragrance + audio

(Zjedź w dół do wersji polskiej)

My father used to have a house. The house was located close to the railway that led to a coal mine. When a train was passing by, all the plates in the cupboards were shaking. The whole house was shaking. All this - the closeness of the mine site and the railway - caused severe damage to the house and it was subsequently demolished. As a result, the mine relocated our family to a block of flats. In consequence, my siblings, our parents and I, were the only ones in the entire family, who did not have a house with a garden. When someone went on holiday, we would abandon our flat and move into their house, to take care of it. My father felt like a nomad, and he called our flat 'a drawer'. I felt like a nomad as well. I have never seen the house – it had been destroyed before I was born.

I have visited the place where the house used to be, and I have seen the house in a photo of my grandmother and her mother, both extremely thin because of the post-war famine, smiling widely, with the house in the background. I also had a dream.








Under the influence of the cologne the paper becomes wet, stained and crumpled. The house is being destroyed during the exhibition.

All photos except the photo from the place, where the house was located, are from PERSONAL SPACE exhibition at Hive Emerging, Waterford. Photo credit: Róisín Power Hackett
More info about the show and a curatorial text by Róisín

(PL)

SZKODY GÓRNICZE, papier, zdjęcie, zapach + dźwięk

Mój ojciec miał kiedyś dom. Dom stał pod torami, które wiodły do kopalni. Kiedy tymi torami przejeżdżał pociąg, trzęsły się wszystkie naczynia w kredensie. Cały dom się trząsł. Od tego, i od innych szkód górniczych, dom się nieustannie niszczył. W końcu kopalnia przesiedliła moją rodzinę do mieszkania w bloku. W rezultacie ja, moi rodzice i rodzeństwo jako jedyni w całej rodzinie nie mieliśmy własnego domu z ogrodem. Kiedy ktoś wyjeżdżał na wakacje, porzucaliśmy nasze mieszkanie i przenosiliśmy się do jego domu, żeby go pilnować. Mój ojciec czuł się jak nomad i mówił na nasze mieszkanie "szuflada". Ja też czułam się jak nomad.
Nigdy nie widziałam tego domu - został zniszczony, zanim się urodziłam. Widziałam miejsce, w którym stał. Mam też dwa zdjęcia, mojej babci i prababci, wychudzonych od powojennego głodu, szeroko uśmiechniętych - dom jest w tle. A potem przyśnił mi się sen.



We śnie byłam w tym domu z babcią i prababcią. Weszłam do pokoju mojego taty; wyglądał on, jakby tata przed chwilą z niego wyszedł. Musiałam uważać, wszystko się trzęsło, a w podłodze były dziury. Zajrzałam do szafy - wisiało tam kilka koszul, które by mi się przydały. Gdzieś stało kilka dobrych wód toaletowych, które też zabrałam. Babcia, kiedy zobaczyła mnie z tymi rzeczami, powiedziała, że nie powinnam ich brać. Ja nie miałam pojęcia, dlaczego - dom stał przecież opuszczony. Wzięłam je więc i tak. Babcia tylko pokiwała głową, jakby to nie mogło w niczym pomóc. Ja wciąż nie wiedziałam, dlaczego. Dotarło to do mnie dopiero, kiedy się obudziłam. Stało się oczywiste, mimo że śniąc nie miałam o tym pojęcia, że kiedy byłyśmy w tym domu, żadna z nas już nie żyła.

Pod wpływem zapachu wody kolońskiej ze snu makieta domu marszczy się i rozkleja. W ten sposób jest niszczona przez cały czas trwania wystawy.

Zdjęcia pracy pochodzą z wystawy PERSONAL SPACE w Hive Emerging w Waterford.
Foto (oprócz przedostatniego): Róisín Power Hackett

Thursday 28 August 2014

Personal Space

(Zjedź w dół do polskiej wersji) 

My work 'Mining damages' will be shown as a part of 'Personal Space' exhibition at Hive Emerging in Waterford City. The exhibition opens tonight at 7pm and continue until the 4th of September. There will be an open discussion on Thursday the 4th of September at 6.30pm in the gallery between the artists, curators and the public.


Artists:

Hilda Goold
Helena Grimes
Lorraine Walsh
Steph Gallagher
Justyna Gruszczyk
David Fox
Laura Wade
Simon Bates
Kate McElroy

Curators:

Jessica Terry
John Dwyer
Róisín Power Hackett

Mining damages, 2014

'Mining damages' is a time-based sculpture about my father's house in Silesia. It will be changing during the exhibition. More info and photos of the work will be posted later.

'PERSONAL SPACE', THE HIVE GALLERY, 28TH AUGUST - 4TH SEPTMBER 2014
Hive Emerging, 25 Michael Street, Waterford (Gallery opens Tue -Sat, 12.30 - 5.30)

Facebook event

(PL)

Moja praca "Szkody górnicze" będzie prezentowana na wystawie 'Personal Space', która dziś o 19.00 otworzy się w Hive Emerging w Waterford. Wystawa potrwa do 4 września, a zakończy ją otwarta dyskusja z udziałem artystów, kuratorów i publiczności. 

Artyści:

Hilda Goold
Helena Grimes
Lorraine Walsh
Steph Gallagher
Justyna Gruszczyk
David Fox
Laura Wade
Simon Bates
Kate McElroy

Kuratorzy:

Jessica Terry
John Dwyer
Róisín Power Hackett

"Szkody górnicze" to działająca w czasie rzeźba opowiadająca historię domu mojego taty na Śląsku. Rzeźba będzie się zmieniać podczas trwania wystawy, toteż poświęcę jej osobny post po zakończeniu ekspozycji. 

'PERSONAL SPACE', THE HIVE GALLERY, 28 SIERPNIA - 4 WRZEŚNIA 2014
Hive Emerging, 25 Michael Street, Waterford (Galeria jest otwarta od wtorku do soboty w godzinach  od 12.30 do 17.30).

Wydarzenie na Facebooku

Monday 16 June 2014

PALACE / PAŁAC

(Zjedź w dół do polskiej wersji)

Work realised during the POWER OF ART AND NATURE workshop, Targowo 2012

The fake remains of a wall – a tribute to a palace which existed in this park before World War II and was destroyed in 1945. The ruin is made of 98 pieces of stones and rubble, each of them carefully covered with red fabric. The stones are covered in order to protect them. It seems as if there is no need to protect something as hard as stone, but our history teaches us something else. It shows us that architecture, when left without protection, is vulnerable. It often becomes victim to violence, although it is completely innocent. It cannot be violent itself. 


I carried out some personal reseach about the palace, while passing through the area. It was a time full of interesting encounters with fascinating people, but my research was fruitless. There was no information that gave a detailed location of the building; even the theories about the destruction of the palace were different. I had very limited time and resources to create the work, and crucial people who had access to documents about the building were unavailable at that time, so I decided to accept the lack of information as a part of my work.




(PL)

PAŁAC, praca zrealizowana podczas warsztatów POWER OF ART AND NATURE, Targowo 2012

Sztuczny relikt muru - hołd dla pałacu, który istniał w targowskim parku przed drugą wojną światową. Zrobiony z 98 kamieni i kawałków gruzu, dokładnie obszytych czerwoną tkaniną. Obszyłam kamienie, żeby je ochronić. Wydawałoby się, że nie ma żadnej potrzeby, by chronić coś tak twardego jak kamień, jednak historia uczy nas czego innego - architektura, choć sama w sobie niewinna, kiedy opuszczą ją ludzie, często staje się ofiarą przemocy.


Przed rozpoczęciem pracy podjęłam próbę odszukania jakichś informacji o obiekcie. Mimo że był to czas inspirujących spotkań z fascynującymi ludźmi, moja praca okazała się bezowocna. Czas i środki były ograniczone, a posiadacze kluczowych dla mnie dokumentów wypoczywali wtedy na urlopach i byli dla mnie niedostępni. Nie miałam wobec tego żadnych informacji, gdzie pałac dokładnie stał. Były różne teorie dotyczące czasu jego zniszczenia. Postanowiłam zaakceptować ten brak informacji jako część mojej pracy.


Sunday 16 February 2014

HAPPINESS, GOODNESS, PLEASURES - documentation / SZCZĘŚCIE, DOBRO, PRZYJEMNOŚCI - dokumentacja

(Zjedź w dół do polskiej wersji)
With special thanks for all the people who shared their happy moments with me :)





Cardboard box, 10 x 10 cm, with pieces of paper with happy thoughts printed on them, aroma of hapiness.


Texts from the pieces of paper:
---
Some time ago I noticed that my thoughts became actions.
---
I was fascinated in a bunch of flowers in my mother's room. It looked like my favourite Van Gogh's painting in the book „Flower Painting”, which I remembered from my childhood.
---
During the bike trip:
  • yellow maple leaves on the ground – hapiness
  • overheard remark of a little girl in the forest: „these leaves are falling like decidous teeth” - hapiness.
---
I got up at 6 am to spend all day with a friend, who I have not seen for a very long time. At 10 am I sat in the first row in the theatre watching the play. She played the main character in the play. Every time I see her in the theatre I always feel very touched, and I fall into tears. It is very exciting to see people who we love, and to know how they follow their dream and how they succeed.
After the performance we were making clay sculptures together. Manual work is like rituals, rythms, which make your breath regular.
At the end of the day, a cherry on the top of the cake, I met my beloved Ania. Awareness that I have such great friends, is like a feeling after swallowing a handful of happy pills. Every day I think how lucky I am having such great friends in my life.
---
I went to the theatre with a very handsome man. I like going to the theatre, even if a play is bad. I like observing the stage, and watching the work which was done by a team to create the show. I like spending time with handsome men.
---
Today I woke up in my own bed which is nothing special. I like the feeling of safety, serenity and warmth very much. I had lazy morning, huge breakfast and a cup of coffee. The world is tempting me with possibilities: go to a bike trip or write an article?
---
The feeling that I am the person who I want to be, and I have a choice, gives me a kick of an energy every day. Full stomach, music at the background, and conversations with people around me – all these things make me constantly happy.
---
An unexpected gift from an artist, whose works were shown to me by my friend at work a couple days ago. Great talent, brown eyes, and a kind gesture: a quick sketch on a piece of the paper I started writing my timetable on. Under the „Thursday” the lady with a necklace and a wart on her cheek appeared. It is an interesting feeling: beautiful things are so close to me.
---
A good thing has happend for me today despite my bad mood. I promisted to attend at the opening of an exhibition, and I had to be there, although, I did not want to. However, I felt really good at the opening, and I spent there more time than I expected to. I do not know, what was the reason fot that, but certainly not the art itself. Probably it was caused by my good mood and the mild evening. The air was mild and easy to breathe. I was greatly relaxed that reduced the embarassement, which I usually experience when I meet new people.
---
Almost every day we fall asleep in the arms of each other and our cats beside us. It is extremely hard to describe. I see this moment of the day as something which is really neeeded. A crucial part of the moment is the presence of our animals. I always see great good willingness in them. Their trustfullness and meekness cause my very positive feelings. Every time we go to bed we always feel the same way.
---
I had ambivalent pleasure of watching several episodes of a series in the morning. I experienced a joy of being lost in a gripping plot and, at the same time, sleepy heaviness.
---
I started writing the text I procrastinated for a very long time and which I was worried about. My reluctance to complete this task was replaced by the delight from reading and constructing the sentences.
---
I walk through the park in the morning. There is fog in it but the sky becomes bright. Apparently, the day will be very nice. I have new shoes and I like the sound of heels knocking on the pavement slabs.
---
I was in the modern library with the open access to books. I founded the book I wanted, and later I was wandering among the bookshelves, watching people lookig attentively at the library symbols, and picking books as if they were in a supermarket, and moving in a hurry to the checking point. The library building is made of glass, and the warm October sunlight easily goes inside.
---
I got sick. I can lay in front of the telly and watch whatever I want, „Dog charmer” for example. I am surrounded by food, drinks and sirups, and I fall asleep from time to time, covered by the blanket.
I can spend all day reading in bed travel literature or short stories. While in bed I do some writing as well.
---
A hairdresser has straightened my hair. My hair is soft and a little bit strange, as if I have thrown out my old skin.
---
Marcin gave me a four–leaf clover for my and Monika's luck. I was very pleased by this gift. I felt the life is responding to my attitude to be grateful.
---
My jogging in a park was very pleasant today. I was running among yellowish and reddish leaves. Autumn this year looks like in a fairy tale!
---
I am happy that I have such a nice dog, who takes me for a walk and who I can play with.
---
I have eaten a delicious kebab. It was worth to wait in a long queue.
I am glad I managed to fix my tripod. Now I can take photos again.
---
After exercises in the gym today, my mood was better and I was relaxed all day.
---
I am glad I have not surrendered Monika's pressure and bad mood. I have learned that I do not have to mirror somebody's moods. I always have a choice,
I can choose how to react and how to feel.
---
Digging in the dusty stuff in a locker, I accidentally found the forgotten album „Transformers” by Lou Reed. The second song, although I have no idea what it was about, really uplifted my spirit.
---
My dog got bored with a traffic jam and jumped on my lap from the back seat.
---
Neverending November. When come back to my hometown, I always have an impression that it is late autumn regardless of the season. Autumn is the season, when the city is getting the proper shape. It looks like an elderly woman whose face still shows signs of her former beauty and charm. There are pavements made of pale leaves, facades of tennements which are tacky in an old-fashioned way, and blocks of flats painted in vivid colours. I went to my favourite pub, where everything was recently redecorated, but it looks like it was not changed at all. I could smell the odour of the old floor, permeated by cigarette smoke, spilled alcohol and quick kisses. I enjoyed bad beer, crude furniture, and presence of a friend. A couple of hours of wandering from one pub to another, awkward bon mots, laughter. On the way home, our elbows were accidentaly touching, and I could feel the warmth coming from my friend. The desire to prolong this night even for a while.
---
A cup. A nice, creacking sound. The base of the cup is a little bit warped and it fits into the edge of a worn-out hollow of the saucer. The sound is like rustle of the pieces of paper, or like the words pronounced in my native language. The cup lifted against the light shows the delicacy of the material it is made of. Light and transparent, decorated with gentle flower pattern on the edge only. I put it back on the shelf. The cup still fastcinates me being a hundred years old.
---
The night bus. When I get on the night bus, it reminds me American films of my childhood. The films were the idolised images of adulthood. I imagine that I am a character in one of them, and I speed (if „to speed” can be a proper word to describe the velocity of the bus), through the city. It is like on a shool trip when different landscapes were passing in front of my eyes, one after another and finally merged in one image. All the shapes alter into the dominating, strong contast of the darkness of the night and several lights. There is nothing but the nice sound of the engine, chaotic conversations of the passangers, and thoughts. A lullaby before my sleep.
---
A double luck: despite a totally sleepy day, and the huge wind, I managed to get out of home and I went to the city where I bought „History of the French Film” by Jerzy Płażewski. I paid with 5 polish zloty that I found on the pavement.
---
I woke up in the middle of the night. I had a dream. Now I remember from this dream fields of soft, green grass only. But then, in the night, I remembered it well.
I understood that I have completely different, alternative life when I am dreaming, and I was very pleased by this fact.
---
We walked out early in the morning and were greeted by a wonderful pink sky.
---
I felt really alive and energised and managed to get a lot done in one morning.
---
I enjoyed talking about future travel plans with friends over lunch, we felt excited about possibilities.
---
My young pre-schooler son's teacher told me that when she asked him what he felt he needed to work on, he said:
"I need more help rolling in muddy puddles!".
---
Today I felt the heartbeat of my husband on my chest.
---
In the sleep, I grabbed his hand.
---
I shared the bread with a stranger.
---
Yesterday I have caught cold, and was really sick. But only after two days I am OK and ready to rock.

(PL)

Z serdecznymi podziękowaniami dla wszystkich, którzy podzielili się ze mną szczęściem :)



Kartonowe pudełko o wymiarach 10 x 10 cm, w środku karteczki ze szczęśliwymi myślami, zapach szczęścia.

Teksty z karteczek:
---
Po raz kolejny w tym roku obserwuję, jak moje myśli przeradzają się w zdarzenia.
---
Zachwyt nad bukietem białych róż u mojej mamy w pokoju. Wyglądał jak z książki, którą pamiętam z dzieciństwa: „Flower Painting”, z moim ulu-bionym bukietem Van Gogha.
---
Rowerowa wycieczka pod miasto:
-żółte liście klonów na ziemi- szczęście
-zasłyszana uwaga kilkulatki w lesie: „te liście jak mleczaki lecą”- szczęście.
---
Wstałam o 6 rano, żeby spędzic dzień z dawna niewidzianą i zaniedbaną przeze mnie przyjaciółką. O 10 siedziałam już w pierwszym rzędzie na spektaklu, w ktorym grała główną rolę. Zawsze, kiedy widzę ją na scenie, wzruszam się do łez. Miło obserwować ludzi, których kochamy, jak się spełniają, rozwijają, zmieniają. Potem wspólne lepienie form glinianych - manualne prace są jak rytuały, rytmy, ktore wyrównują oddech. Na koniec dnia wisienka na torcie - moja ukochana Ania. Świadomość, ze mam takich wspaniałych przyjaciół, jest jak mega dawka pigułek szczęścia. Nie ma dnia, żebym nie pomyślała sobie, jak to cudownie, że są.
---
Spektakl w towarzystwie bardzo przystojnego mężczyzny. Lubię chodzić do teatru, nawet jesli sztuka jest słaba, lubię obserwować scenę i przygladać się pracy, jaką wykonał zespół, żeby stworzyć przedstawienie. Lubię przebywać z przystojnymi mężczyznami.
---
Obudziłam się dziś w swoim łóżku. Niby nic niezwykłego, a jednak to wspaniałe uczucie. Ciepło, spokój, bezpieczeństwo. Leniwy poranek, sycące śniadanie i kawa. Świat znowu nęci możliwosciami – wskoczyć na rower czy napisać zaległy artykuł.
Poczucie, że jestem osobą, którą chcę być, i że mam możliwość wyboru, daje mi energetycznego kopa każdego dnia. Pełny żołądek, muzyka w tle i rozmowy z otaczajacymi mnie ludzmi - cieszą niezmiennie.
---
Niespodziewany podarunek od artysty, którego prace przedstawił mi wirtualnie jego przyjaciel, a mój kolega z pracy, kilka dni wcześniej. Wielki talent, piwno-zielone oczy i miły gest. Szybki szkic na wyrwanej mi z rąk kartce, na której zdążyłam zaledwie napocząć zapisywanie grafiku na cały tydzień. Tuż pod czwartkiem wyrosła dama z kolią i brodawką na policzku. Ciekawe uczucie - to, co piękne, jest tak blisko.
---
Inna dobra rzecz zdarzyła się mi się dziś niejako wbrew mnie. Obiecaliśmy, że przyjdziemy na otwarcie pewnej wystawy, choć oboje nie mieliśmy na to ochoty. Okazało się natomiast, że poczułam się niezwykle dobrze w sytuacji tego otwarcia i spędziłam tam więcej czasu, niż przewidywałam. Nie wiem do końca, co było za to odpowiedzialne. Na pewno nie sama sztuka, która nie zrobiła na mnie zupełnie wrażenia. Chyba właściwie chodziło o utrzymujące się ciągle dobre samopoczucie oraz niezwykle przyjemną aurę - łagodne powietrze ciepłego wieczoru, którym można było swobodnie oddychać. Towarzyszyło mi poczucie beztroski, które osłabiło skrępowanie, jakie zazwyczaj odczuwam, kiedy sytuacja zmusza mnie do nawiązywania rozmów z mało znanymi ludźmi.
---
Prawie codziennie zasypiamy przytuleni do siebie i do naszych kotów. Jest to moment który trudno opisać. Postrzegam go jako niezwykle potrzebny. Ważną rolę w budowaniu takich momentów pełnią zwierzęta. Ciągle na nowo dostrzegam w nich wielkie dobro. Ich łagodność i ufność wywołują u mnie niezwykle pozytywne doznania. Jest to doświadczenie, które choć się powtarza, nie podlega zużyciu.
---
Ambiwalentna przyjemność, jaką niesie ze sobą obejrzenie pod rząd kilku odcinków serialu z samego rana. Z jednej strony radość z zatracenia w emocjonującej fabule, z drugiej strony przeciągająca się do popołudnia senna ociężałość.
---
Wieczorem zabrałam się do pisania tekstu, który już od pewnego czasu spędza mi sen z powiek. Niechęć do wykonywania tej pracy ustąpiła po pewnym czasie radości z czytania i konstruowania zdań.
---
Czytałam końcówkę książki Deleuze'a i Guatariego "Co to jest filozofia", która nakreśla pojęcia perceptu i afektu w sztuce. Duża przyjemność.
---
Idę rano przez park, jest mgła, ale niebo powoli się przejaśnia. Zapowiada się ładny dzień. Mam nowe buty i podoba mi się dźwięk obcasa stukającego po kostce brukowej, którą wyłożone są ścieżki w parku.
---
Jestem w nowoczesnej bibliotece, w której do książek jest wolny dostęp. Po tym jak znajduje książkę, której potrzebuję, włóczę się między regałami i przyglądam ludziom, którzy wpatrują się w skupieniu w sygnatury i w pośpiechu wybierają książki jak towary w supermarkecie. Budynek jest przeszklony w dużej części, do środka wpada październikowe słońce.
---
Zachorowałam. Leżę przed telewizorem i mogę oglądać wszystko, jak leci. Na przykład „Zaklinacza psów”. Mam zwolnienie od myślenia. Obstawiam się jedzeniem, piciem i syropami, i przysypiam co chwilę okryta kocem. Mogę czytać w łóżku cały dzień, przeplatam literaturę podróżniczą z opowiadaniami, w międzyczasie piszę.
---
Fryzjerka prostuje mi włosy, które wychodzą spod jej rąk miękkie i trochę obce. Jakbym zrzuciła starą skórę.
---
Marcin podarował mi dziś czterolistną koniczynkę na szczęście dla mnie i Moniki. Bardzo mnie ucieszył ten prezent, poczułem, że życie odpowiada na moje poczucie wdzięczności.
Bardzo przyjemnie biegało mi się dziś po parku pośród pożółkłych i czerwieniących się liści. Tegoroczna jesień jest bajeczna!
Jestem szczęśliwy, że mam takiego fajnego psa, który wyprowadza mnie na spacery i z którym można się świetnie bawić. Ciesze się, że dzięki dzisiejszej kłótni z Moniką uświadomiłem sobie coś.
Jestem zadowolony, że dzięki zrozumieniu swoich emocji poradziłem sobie z dzisiejszymi wątpliwościami i smutkiem.
Cieszę się, że Monika była dziś w doskonałym nastroju. Jestem pewien, że wyjdzie ze szpitala za kilka dni.
---
Zjadłem dziś pysznego kebaba! Warto było czekać pół godziny w kolejce:)
Cieszę się, że udało mi się naprawić statyw. Będę mógł teraz wrócić do fotografii.
---
Cieszę się, że udało mi się szybko i pomyślnie załatwić sprawę w Urzędzie Skarbowym. Jak człowiek jest w dobrym nastroju to trafia na ludzi usposobionych podobnie - Prawo Przyciągania.
---
Po dzisiejszych ćwiczeniach na siłowni poprawił mi się humor i przez resztę dnia czułem się zrelaksowany.
---
Jestem zadowolony, że nie uległem presji i złemu nastrojowi Moniki. Nauczyło mnie to, że nie muszę bezmyślnie odbijać czyichś negatywnych nastrojów. Zawsze mam wybór, zarówno co do reakcji jak i własnego samopoczucia.
---
Przewalając zakurzone stosy w schowku, trafiłem przypadkiem na dawno zapomnianą płytę Lou Reeda Transformers. Drugi kawałek, chociaż nie do końca wiem o co w nim chodzi, prawdziwie podnosi na duchu.
---
Suczka znudzona staniem w korku wskoczyła na moje kolana z tylnego siedzenia.
---
Wieczny listopad. Przyjazdy do mojego rodzinnego miasta, niezależnie od tego kiedy mają miejsce, kojarzą mi się z późną jesienią. Jest to ta część roku kiedy przybiera właściwy dla siebie kształt. Podobne jest do starej kobiety, która zachowała ślady dawnej urody i wdzięku. Chodniki usypane z wyblakłych liści, staroświecko tandetne kamienice, pomalowane w jaskrawe kolory bloki. Wchodzę do ulubionej knajpy, w której zmieniono wszystko tak aby nie zmieniło się nic. Zapach starej podłogi przesiąkniętej tytoniowym dymem, rozlanym alkoholem, krótkimi pocałunkami. Nienajlepsze piwo, toporne meble, obecność przyjaciela. Kilka godzin spędzonych pomiędzy barami, niezgrabne bon moty, śmiech. Powrót do domu powolnym krokiem, ciepło odczuwane stykającymi się częściami ciała. Chęć rozciągnięcia nocy choćby odrobinę.
---
Filiżanka. Miły dźwięk skrzypienia. Lekko wypaczona stopa filiżanki trafia na równie przetartą krawędź zagłębienia spodka. Szmer podobny szelestowi kartek albo słowom wypowiadanym w moim ojczystym języku. Podniesiona pod światło pokazuje z jak delikatnego materiału została zrobiona. Lekka i transparentna ozdobiona tylko delikatnym wzorkiem kwiatowym wokół brzegu. Odkładam z powrotem na półkę tą wciąż zachwycającą wdziękiem stulatkę.
---
Nocny. Wsiadając do autobusu nocnego przypominam sobie amerykańskie filmy z dzieciństwa, fetysze dopiero przeczuwanej dorosłości. Wyobrażam sobie, że jestem bohaterem jednego z nich i mknę (o ile to odpowiednie słowo do opisania prędkości polskich autobusów) przez miasto. Podobnie jak na wycieczce szkolnej gdy coraz to nowe widoki przemykały mi przed oczami ostatecznie stapiając się w jeden obraz. Wszystkie kształty ostatecznie unieważnione przez silny kontrast nocy i pojedynczych świateł. Nie ma nic oprócz przyjemnego turkotania silnika, nieskładnych rozmów współpasażerów i myśli. Taka kołysanka przed snem.
---
Caprese. Niewyspany, zmęczony wygramoliłem się z pociągu. W sklepie kupiłem składniki na caprese. Nadszedł upragniony moment – przerwa w pracy. Kilka cięć i przekładaniec serowo-pomidorowy z zielonym Pesto. Pierwszym smakiem jaki czuję jest pesto, następnie słodka twardość pomidora i delikatny aromat mozarelli. Dziesięć minut wybawienia od kosztów długiej nocy.

Friday 24 January 2014

BLUE MONDAY - photos

BLUE MONDAY

The MART, 190a Rathmines Road Lower Dublin, Ireland
Exhibition runs 20th Jan – 2nd Feb. Open 1-7pm Daily.

Curated by El Putnam

Artists: Kajsa Bäckström, Liam Campbell, Mary Cooke, Derville Conroy, Justyna Gruszczyk, Anthony Kelly, Helen MacMahon, Rosalind Murray, Rime Otilla Qvale, EL Putnam, Sarah Rado, David Stalling

General view of the exhibition
My work HAPINESS, GOODNESS, PLEASURES on the plinth,
photos by Derville Conroy at the background
HAPINESS, GOODNESS, PLEASURES in action
View of the exhibition through Mary Cooke's sculpture
Beautiful piece by Helen MacMahon
Another beautiful piece by Helen MacMahon
Helen MacMahon's work in action

Sunday 19 January 2014

BLUE MONDAY at The MART

My work HAPINESS, GOODNESS, PLEASURES will be a part of the exhibition BLUE MONDAY at The MART.


Instead of using art as a means of amplifying the miseries of life, this exhibition seeks out the beautiful in the little moments of everyday life. Inspired by Arthur Schopenhauer’s notion that art provides relief from the incessant suffering of life, works included in this exhibit are meant to offer respite from an art scene obsessed with its own misery. Taking place during what some argue is the most miserable time of the year, this exhibition will showcase multi-media works that explore themes of beauty, happiness, serenity, and other expressions intending to provide relief from life’s hardships.

Curator:
EL Putnam

Artists:
Kajsa Bäckström | Liam Campbell | Mary Cooke | Derville Conroy | Justyna Gruszczyk |Anthony Kelly | Helen MacMahon | Rosalind Murray | Rime Otilla Qvale | EL Putnam | Sarah Rado | David Stalling

Exhibition Opens on Blue Monday 20th January 2014 @ 6pm.
Runs 20th Jan – 2nd Feb. Open 1-7pm Daily.

Location: The Mart, 190a Rathmines Road Lower Dublin,Ireland

Thursday 2 January 2014

HAPPINESS, GOODNESS, PLEASURES - call for participants

I am looking for persons who would like to share their moments of happiness thus contributing to my project to create a conceptual artwork.

Participant's manual:
Describe every moment of your day when you experienced happiness, goodness or pleasure. Write what happened to you and how you felt. Do this every day during a week. Try to be as honest as possible. After the week send your descriptions to me: justyna.gruszczyk@gmail.com
If it is easier for you, you can send one short e-mail every day. The texts will be used anonymously to create a conceptual artwork about happiness.

The work will be exhibited in Dublin in the end of January.