Wednesday 10 September 2014

MINING DAMAGES / SZKODY GÓRNICZE

MINING DAMAGES, 2014, paper, photo, fragrance + audio

(Zjedź w dół do wersji polskiej)

My father used to have a house. The house was located close to the railway that led to a coal mine. When a train was passing by, all the plates in the cupboards were shaking. The whole house was shaking. All this - the closeness of the mine site and the railway - caused severe damage to the house and it was subsequently demolished. As a result, the mine relocated our family to a block of flats. In consequence, my siblings, our parents and I, were the only ones in the entire family, who did not have a house with a garden. When someone went on holiday, we would abandon our flat and move into their house, to take care of it. My father felt like a nomad, and he called our flat 'a drawer'. I felt like a nomad as well. I have never seen the house – it had been destroyed before I was born.

I have visited the place where the house used to be, and I have seen the house in a photo of my grandmother and her mother, both extremely thin because of the post-war famine, smiling widely, with the house in the background. I also had a dream.








Under the influence of the cologne the paper becomes wet, stained and crumpled. The house is being destroyed during the exhibition.

All photos except the photo from the place, where the house was located, are from PERSONAL SPACE exhibition at Hive Emerging, Waterford. Photo credit: Róisín Power Hackett
More info about the show and a curatorial text by Róisín

(PL)

SZKODY GÓRNICZE, papier, zdjęcie, zapach + dźwięk

Mój ojciec miał kiedyś dom. Dom stał pod torami, które wiodły do kopalni. Kiedy tymi torami przejeżdżał pociąg, trzęsły się wszystkie naczynia w kredensie. Cały dom się trząsł. Od tego, i od innych szkód górniczych, dom się nieustannie niszczył. W końcu kopalnia przesiedliła moją rodzinę do mieszkania w bloku. W rezultacie ja, moi rodzice i rodzeństwo jako jedyni w całej rodzinie nie mieliśmy własnego domu z ogrodem. Kiedy ktoś wyjeżdżał na wakacje, porzucaliśmy nasze mieszkanie i przenosiliśmy się do jego domu, żeby go pilnować. Mój ojciec czuł się jak nomad i mówił na nasze mieszkanie "szuflada". Ja też czułam się jak nomad.
Nigdy nie widziałam tego domu - został zniszczony, zanim się urodziłam. Widziałam miejsce, w którym stał. Mam też dwa zdjęcia, mojej babci i prababci, wychudzonych od powojennego głodu, szeroko uśmiechniętych - dom jest w tle. A potem przyśnił mi się sen.



We śnie byłam w tym domu z babcią i prababcią. Weszłam do pokoju mojego taty; wyglądał on, jakby tata przed chwilą z niego wyszedł. Musiałam uważać, wszystko się trzęsło, a w podłodze były dziury. Zajrzałam do szafy - wisiało tam kilka koszul, które by mi się przydały. Gdzieś stało kilka dobrych wód toaletowych, które też zabrałam. Babcia, kiedy zobaczyła mnie z tymi rzeczami, powiedziała, że nie powinnam ich brać. Ja nie miałam pojęcia, dlaczego - dom stał przecież opuszczony. Wzięłam je więc i tak. Babcia tylko pokiwała głową, jakby to nie mogło w niczym pomóc. Ja wciąż nie wiedziałam, dlaczego. Dotarło to do mnie dopiero, kiedy się obudziłam. Stało się oczywiste, mimo że śniąc nie miałam o tym pojęcia, że kiedy byłyśmy w tym domu, żadna z nas już nie żyła.

Pod wpływem zapachu wody kolońskiej ze snu makieta domu marszczy się i rozkleja. W ten sposób jest niszczona przez cały czas trwania wystawy.

Zdjęcia pracy pochodzą z wystawy PERSONAL SPACE w Hive Emerging w Waterford.
Foto (oprócz przedostatniego): Róisín Power Hackett